W tej witrynie są wykorzystywane pliki cookie, których google używa do świadczenia swoich usług i analizowania ruchu. Twój adres ip i nazwa klienta użytkownika oraz dane dotyczące wydajności i bezpieczeństwa są udostępniane firmie google, by zapewnić odpowiednią jakość usług, generować statystyki użytkowania oraz wykrywać nadużycia i na nie reagować.
Pogawędki : Uczniowie, a lektury.
sobota, 17 października 2015
Obiecałam zmiany na blogu i o to jedna z tych rzeczy. Porozmawiajmy o lekturach i uczniach, którzy w większości przypadków opornie do nich podchodzą, ale nie wszyscy.


Książki w naszych czasach wciąż cieszą się dużą popularnościach, jednak powoli ludzie zamieniają je na gry komputerowe, PS4  i tym podobne rzeczy. Znaczna mniejszość  osób sięga po niezwykłe, zapierające dech w piesi powieściach.

W takim razie jak przekonać dorastającą młodzież do czytania lektur ? Jak sięga po książki tylko wtedy jak czegoś potrzebuje. Nawet nie. Czasami po prostu idzie na łatwiznę i szuka w internecie.

Właśnie, lektury. Co w nich jest takiego wyjątkowego, że narzucają nam  się je w szkole?
 Wydaje się, że nie ma jednomyślnej  odpowiedzi  na to pytanie, ale jest inaczej. Lektury mają to to do siebie, że nie ważne kiedy zostały napisane, ile pokoleń je przeczytało zawsze przekazują te same wartości.
Teraz, ktoś by mógł napisać, ,,Chwila, przecież każda książka niesie ze sobą jakiś morał''.
To prawda nie będę tutaj się kłócić, ale nie każda książka trafia do wszystkich  pokoleń. Nie każda książka trafiłaby do naszych dziadków, pradziadków, rodziców wtedy były inne czasy, inaczej się mówiło, ale lektury są uniwersalne pomimo, że są pisane różnymi stylami.

Lektury szkolne są piękne tylko trzeba do nich dorosnąć. Można je czytać i nie rozumieć tej fascynacji nią, innych osób. To zrozumiałe.

Jak wiadomo młodzież, do której się zaliczam, nie lubi jak jej się coś przymusza, zwłaszcza w szkole. W bibliotece nigdy nie jest tłoczno, a uczniowie nie pałają miłością do lektur, zawsze po klasie  rozchodzi się jęk niezadowolenia, gdy wchodzi się na ten temat.

Znam też porę książkoholików, którzy potrafią książkę, która ma 500 stron pochłonąć w niecały tydzień, a z lekturą, która jest o połowę krótsza męczą się miesiąc.  To kolejny dowód, który mówi o tym, że książek nie powinno się narzucać. Każdy powinien po nią sięgnąć w swoim czasie.

Jednak tu pojawia się sprawa sporna jeśli ktoś nie czyta nie sięgnie po tą książkę w swoim czasie.

A wy co o tym sądzicie ?

4 komentarze:

  1. Mimo że uważam się za książkoholika, to będąc w liceum w klasie humanistycznej przeczytałam niewiele z zadanych mi lektur. Dlaczego? Sama nie wiem, może bunt, może wiele innych książek, które miałam wtedy do przeczytania. Dopiero teraz sięgam do wielu z lektur i doceniam ich piękno

    OdpowiedzUsuń
  2. Zazwyczaj masz całkowitą rację. Według mnie jednak niektóre lektury, nawet te czytane niechętnie, po prostu powinno się znać. Te o historii Polski szczególnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie da się zmusić do czytania lektur... po prostu się nie da. Jak ktoś nie czyta to nie przeczyta. Swoją drogą, ja starałam się czytać wszelkie lektury ale nie każda przypadła mi do gustu. Nadal uważam, że czytanie Krzyżaków (mimo, że mi się podobała ta książka) w gimnazjum jest bez sensu. Po pierwsza mało kto to przeczyta, po drugie język jest ciężki a my zmagalismy się z nim już w pierwszej gimnazjum, uważam że niektóre lektury powinny być zamienione miejscami. Te ciężkie czytane w liceum/technikum, a "lżejsze" w gimnazjum. Tylko jest tez kwestia, że nie każdy po gimnazjum uda się do liceum... jest to temat rzeka i nie wiadomo jak do niego się zabrać.
    Pozdrawiam Justyna z  książko miłości moja

    OdpowiedzUsuń
  4. Zawsze mnóstwo czytałam, w zasadzie każdą lekturę przeczytałam, ale nie cierpiałam Dziadów. ;)

    OdpowiedzUsuń

© 2020 | graphic-luna