Nominacja do Goodreads CHOICE AWARDS 2022 w kategorii „Najlepszy romans”.Kiedy wróg staje się sprzymierzeńcem, a może kimś więcej...Bee Königswasser żyje według jednej prostej zasady: Rób to, co w danej sytuacji zrobiłaby Maria Curie. Gdyby NASA zaproponowała Marii posadę menedżerki w projekcie neuro-inżynieryjnym, zaakceptowałaby ją z wdzięcznością. To w końcu spełnienie marzeń. Pierwsza wielka fizyczka świata nie miała jednak nigdy do czynienia z Levim Wardem, a to właśnie z nim musiałaby dzielić obowiązki szefowej.Levi jest przystojny, ma ciemne włosy i piękne zielone oczy... Ale przecież to właśnie on na studiach doktoranckich dał Bee do zrozumienia, że jej nie cierpi. Dwoje arcywrogów ma zarządzać wspólnym projektem? To się nie może udać.Od samego początku nic nie idzie zgodnie z planem. Ginie cenny sprzęt a pracownicy centrum badawczego ignorują nową menedżerkę. Wtedy niespodziewanie Levi przychodzi jej z pomocą – wspiera ją na każdym kroku, zawsze staje po jej stronie, a przy tym wręcz pożera ją wzrokiem. Czy to możliwe, że Levi Ward jej sprzyja?
,,The Love Hypothesis" do dziś dobrze wspomina, ale na ten moment uważam, że ,,Love on the Brain. Gdy miłość uderza do głowy" jest lepszą książką, która podobała mi się bardziej. Sama jestem ciekawa, czy będę tego samego zdania, gdy upłynie więcej czasu od jej przeczytania.
Prawdziwym antagonistą jest więc miłość - to ona, niczym niestabilny izotop, samorzutnie ulega rozpadowi promieniotwórczemu. Tylko, że miłość zawsze pozostaje bezkarna.
Życie zawodowe Bee utknęło w martwym punkcie i miały na to wpływ nieprzyjemne wydarzenia związane z kwestiami prywatnymi. Sytuacja diametralnie się zmieniła, gdy zaproponowano jej posadę głównej badaczki i współzarządzającej projektem BLINK, który jest wspólną inwestycją NASA i NIZ-u. Wszystko byłoby idealnie, gdyby drugim współzarządzającym nie został jej arcywróg, Levi Warda. Współpraca na początku nie szła najlepiej, ale czasem ta relacja przerodziła się w ciekawy duet naukowy, a nawet coś więcej.
Dużym plusem tej powieści są zdecydowanie bohaterowie. Ciekawie wypadają postacie drugoplanowe, które mają konkretną rolę w tej historii i dobrze nakreślone osobowości. Czego brakowało mi w ,,The Love Hypothesis".
Bee jest młodą, inteligentną wrażliwą i ambitną kobietą, która ma sporo nieprzepracowanych traum. Zawsze służy pomocną radą i pocieszeniem. W niektórych sytuacjach brakuje jej asertywności i pewności siebie.
Levi zazwyczaj roztacza wokół siebie pozytywną energię. Bee traktuje oschle i z dystansem, co jest dużym wyjątkiem, ale ma ku temu swoje powody. To idealny przykład osoby, którą można błędnie ocenić po pozorach.
Oprócz dobrych kreacji bohaterów świetnie wypadają także relacje pomiędzy postaciami. Więź między Bee a Levim rozwija się powoli. Tworzą uroczy i dojrzały związek, który musi przepracować pewne kwestie. Łączy ich niewyjaśniona przeszłość. Ich relacja została bardzo dobrze przedstawiona, zwłaszcza pod koniec powieści jest nimi świetna, emocjonalna rozmowa. Na uwagę zasługują także skomplikowane i często negatywne stosunki rodzinne.
Jednym z ciekawszych wątków pobocznych jest kobieca solidarność oraz wpływ i znaczenie mediów społecznościowych w ruchach. Autorka po raz kolejny zwraca uwagę na dyskryminację kobiet w środowisku naukowym. Przywłaszcza sobie ich dokonań i pomijania. Przytacza zachowania szowinistyczne, które można dostrzec także w innych zawodach. Dobrze, że autorka nie powiela problemów z pierwszej książki, a zdecydowała się na coś nowego. Podejmuje też temat polityki, która wpływa na badania naukowe.
,,Love on the Brain. Gdy miłość uderza do głowy" jest przewidywalną książką, ale została tak napisana, że w ogóle mi to nie przeszkadzało. Powiela też parę elementów z ,,The Love Hypothesis", ale wydaje mi się, że niektóre pojawiły się w tej powieści na zasadzie easter eggu, choć przyznaje jedno nawiązanie było dość irytujące.
Narratorką powieści jest główna bohaterka, która czasem zwraca się bezpośrednio do czytelników, czym buduje z nimi więź i bardziej angażuje. Hazelwood do języka potocznego wplata słownictwo naukowe. Autorka ma bogaty zasób słów. Same dialogi wypadają naturalnie. Narracja jest w pierwszej osobie.
Samotność nas dotyka. Kształtuje nie tylko duszę, ale też ciało.
Zdecydowanie trafił do niej komizm słowny i sytuacyjny. Opierał się często na znajomości kultury i systemie Stanów Zjednoczonych, więc w pewnym sensie był on ironiczny. Nie raz uśmiechałam się podczas czytania. Humor nadał tej książce lekkiego klimatu, ale Ali Hazelwood nie uciekła od poważnych tematów.
,,Love on the Brain. Gdy miłość uderza do głowy" Ali Hazelwood to dobra książka, przy której świetnie spędziłam czas. To lekka i urokliwa powieść, która zwraca uwagę, jak destrukcyjna i małostkowa bywa zazdrość. Pokazuje, że mimo wszystko nie warto tracić nadziei w ludzi, nawet jeśli ktoś nas zawiedzie, ponieważ świat jest pełny dobrych osób.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu: You&YA
Inne książki Ali Hazelwood zrecenzowane na blogu:
Książka wydaje się być idealną lekturą na wakacje.
OdpowiedzUsuńLubię taki komizm słowny i sytuacyjny. Jestem więc na tak.
OdpowiedzUsuńJuż zapisany tytuł i mam w planach :) Na chwile potrzeby lżejszej lektury.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Myślałam, że to druga część poprzedniej książki autorki, a wyglądana to na to, że to osobna historia!
OdpowiedzUsuńcóż.... to nie dla mnie
OdpowiedzUsuńCiekawe czy ja również spędziłabym przy niej miło czas :)
OdpowiedzUsuńCenie sobie dobry humor w powieściach, może w wolniejszym czasie przysiądę do tej powieści
OdpowiedzUsuńZaciekawił mnie ten komizm słowny i sytuacyjny. Może i w mój gust trafi.
OdpowiedzUsuńRomans w środowisku akademickim? Brzmi całkiem ciekawie. :)
OdpowiedzUsuńfajnie że mimo wątku romansowego w tym wszystkie miejsce jest na komizm i ironię:) takie książki z poczuciem humoru lepiej i szybciej się czyta!
OdpowiedzUsuńJestem bardzo zainteresowana tą książką 😊
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że romans nie jest moim ulubionym gatunkiem, ale tej książce mogłabym dać szansę.
OdpowiedzUsuń