Viola Marek jest prawie zwyczajną agentką nieruchomości. Prawie – bo gdyby zwyczajna agentka odkryła, że musi sprzedać nawiedzoną willę, uciekłaby gdzie pieprz rośnie. Tylko że Violi to nie dziwi. Ostatecznie sama jest wampirzycą.Dom musi jednak sprzedać, a widmo zabitego panicza raczej jej tego zadania nie ułatwi. Viola postanawia poprosić o pomoc Foxa D’Morę. Fox to co prawda zwykły oszust, który jedynie podaje się za medium, ale ma jedną niewątpliwą zaletę: jest synem chrzestnym Śmierci.Gdy do nawiedzonego domu wchodzą demoniczna trenerka personalna, zakochany żniwiarz i pyskata anielica, Viola ma wrażenie, że trafiła w sam środek słabego dowcipu. Szybko okazuje się, że nawiedzenie to dopiero początek jej problemów. A wszystko dlatego, że nieśmiertelni…
Jest taka gra, w której gracze muszą wygrać, ale nie pokonać przeciwnika, ponieważ jest jedna zasada: ,,Nie przegrać". Nieśmiertelnym się nudzi, rzadko przywiązują do czegoś wartość i łatwo ulegają grze, w której ,,stawki są szalenie wysokie, a jednocześnie śmiesznie niskie". Mistrzem gry jest Śmierć (Tak, ta śmierć), która daje i zabiera. Działa wielu istotą na nerwy, więc trudno mówić o jakimś dużym fanclubie. Prędzej ktoś chciałby mu utrzeć nosa.
W książkach Olivie Blake uwielbiam to, że w większości przypadku zaskakują oryginalnością i genialnymi pomysłami autorkami. ,,Masters of Death". to kolejna powieść pisarki, która mnie zachwyciła. Zaczyna się od fantastyczne wstępu Śmierci, by później przedstawić kolejnych bohaterów. Wampirzyca Viola musi sprzedać pewien dom, ale rozżalony duch bardzo jej tę pracę utrudnia. Postanawia skorzystać z pomocy medium, którym jest sam chrześniak Śmierci. Pewnie już domyślacie się, na jakiego człowieka wyrósł. W ich spotkanie musiała ingerować Przeznaczenie, ponieważ gdy Śmierć zaginął, tylko razem są w stanie dotrzeć do niego i rozwiązać większy problem.
Początek książki sugeruje, że Viola będzie jedną z centralnych postaci. Ostatecznie jej rola była, mniejsza niż zakładałam i okazała się bohaterką, która podnosiła morale grupy. Jako świeżak w świecie nieśmiertelnych, dopiero odkrywa jego zasady i powiązania. Tym samym czytelnik dowiaduje się ważnych informacji w naturalnych sposób.
W ,,Masters of Death" jest kilka mini historii niektórych bohaterów, które został świetnie napisane w krótkiej formie i idealnie dopełniają całą opowieść. Dużo mówią o postaciach i ich motywacjach. Uwielbiam bohaterów tej książki, ponieważ są bardzo różnorodni. Część jest niejednoznaczna, czym intryguje, część zyskuje sympatię poprzez podejmowane przez siebie decyzje. Aż żałuję, że niektórych postaci nie było więcej. Wątki romantyczne są subtelne i nie dominują głównej fabuły.
Coś co nie działa w tej książce, to zacieśniająca się przyjaźń pomiędzy Vi, Tomem a resztą grupy. Mamy w to uwierzyć, ponieważ tak napisała autorka, ale nie widać tego w czynach, ponieważ ogóle nie było na to czasu. Nawet można odnieść wrażenie, że bohaterom wszystko przychodzi za łatwo.
Olivie Blake ma bardzo charakterystyczny styl pisania. Język potoczny, wulgarny miesza się z filozoficznymi rozważeniami i nie odnosi się wrażenia niespójności. Nawet małe fragmenty stylizowane są na dramat W warstwie stylistycznej a nawet fabularnej wyczuwalna jest inspiracja twórczością Neila Gaimana i Terry'ego Pratchetta. Z kolei powtarzająca się fraza Przeszłość to przeszłość i kulminacyjne jej podsumowanie w ,,Masters of Death" przywodzi na myśl film ,,Tenet" Christophera Nolana i jego mechanizmy postrzegania czasu oraz rzeczywistości, choć poza tym te dwa działa nie ma za wiele wspólnego. Z perspektywy czytelnika jest to o tyle ciekawe, że oryginalnie autorka wydała tę książkę w formule self-publishingu w 2018 r a film wyszedł dwa lata później. Autorka świetnie wplotła do tej historii wiele, różnych wyznań. Humor trafił do mnie, ale jak wiadomo jest to kwestia indywidualna. Dialogi są świetne i zapadające w pamięci. Blake zdecydowała się na narracje trzeciosobową.
Spędziłaś świetny czas czytając ,,Masters of Death" Olivie Blake i myślę, że jeszcze nieraz zajrzę do tych bohaterów. Jest to oryginalna i wciągająca powieść, którą ciężko jednoznacznie zakwalifikować. Całą grę próżnych nieśmiertelnych bogów idealnie podsumowują słowa jednej bohaterki ze wspomnianego wcześniej filmu ,,Tenet" - Don't try to understand it, feel it. Polecam!
Współpraca reklamowa (barter): wydawnictwo Znak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz